skip to Main Content

Gazeta Współczesna o imprezie Podlaskie Gminy Wiejskie w Warszawie

Data: 19 maja 2009, 7:00
Artykuł pochodzi z Gazety Współczesnej.
http://www.wspolczesna.pl/apps/pbcs.dll/
article?AID=/20090519/REG04/250013375

 

Podlasianie trafili w gusta kulinarne mieszkańców stolicy
Dorota Biziuk

Warszawianom Podlasie kojarzy się przede wszystkim ze zdrową żywnością. Duża w tym zasługa imprezy, która od sześciu lat odbywa się w stolicy Polski.
 
Chodzi o festyn pn. „Podlaskie Gminy Wiejskie w Warszawie”. Kolejna edycja imprezy odbyła się w minioną niedzielę na placu Teatralnym.

– Myśleliśmy o skutecznej formie promocji Podlasia poza Podlasiem i tak narodził się pomysł na przygotowanie festynu w Warszawie. Impreza od razu spotkała się z ogromnym zainteresowaniem ze strony mieszkańców stolicy – powiedział Mirosław Lech, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich Województwa Podlaskiego, a jednocześnie pomysłodawca festynu.

Inaczej niż w sklepie

Po raz kolejny organizatorzy przedsięwzięcia i jego uczestnicy przekonali się, jak bardzo warszawianie cenią zdrową i smaczną podlaską żywność.

– W sklepie nie kupi się takich wyrobów. Przyjechałam na plac Teatralny z drugiego końca Warszawy, żeby zaopatrzyć się w podlaski chleb, sery i przyrządzone tradycyjnym sposobem wędliny – powiedziała starsza kobieta.

Wiadomo, że to co smaczne, ma swoją cenę. W przypadku serów było to ok. 35 zł za kilogram.

– Jesteśmy skłonni zapłacić więcej, ale przynajmniej mieć pewność, że jemy coś, co nie jest nafaszerowane konserwantami i sztucznymi barwnikami – usłyszeliśmy od mieszkańców stolicy.

Pytanie za pytaniem

– Widać, że warszawianie są bardzo dociekliwi. Zanim zrobią zakupy, pytają z czego jest zrobiony dany produkt. Zdarzają się również pytania dotyczące procesu produkcji – powiedziały Walentyna Lewicka i Dorota Karolczuk z Wiązówki koło Dąbrowy, które przyjechały do Warszawy z własnymi serami.

Reguła jest taka: im mniej znana potrawa, tym więcej pytań ze strony kupujących. Przekonali się o tym Maria i Elżbieta Radeckie oraz Maciej Szczęsnowicz z Sokółki, którzy przywieźli do stolicy tatarskie pierogi o egzotycznie brzmiących nazwach: kobate (pieróg z mięsem), sebzeli (z warzywami), almałyk (z jabłkami), dżantyk (z serem i rodzynkami), burek (z serem i pietruszką).

Warszawianie mogli też zaopatrzyć się w miody z Zielonych Płuc Polski i inne słynne podlaskie wyroby.

Back To Top