skip to Main Content

Tygodnik Okazje o imprezie Jesienne Smaki Podlasia

Data: 15 października 2007
Artykuł pochodzi z Tygodnika Okazje.

 

Pachnący żytem, ciężki i wilgotny chleb na chrzanowym liściu. Bez polepszaczy , i spulchniaczy. W pół przełamane pęto wiejskiej kiełbasy, które nawet bez wkładania do lodówki można jeść po kilku dniach. Skwiercząca na grillu kiszka – ummm… rarytas, choć to tylko kartofle! Do tego kwaśna kapusta, ogórki wyciągnięte prosto z beczki pływającej w Narwi. Tak smakuje Podlasie.

 

A smakowaliśmy je w minioną niedzielę na Rynku Siennym w Białymstoku. Kilkudziesięciu producentów specjałów kuchni podlaskiej, rękodzieła ludowego prezentowało się przed setkami osób, które postanowiły odwiedzić imprezę w centrum Białegostoku. Można było i kupować i próbować.

– Smaki Podlasia odbywają się na Rynku Siennymjuż po raz drugi w tym roku – mówi Izabela Kolada, organizatorka imprezy ze Związku Gmin Wiejskich Województwa Podlaskiego. – Pomysł tego typu prezentacji regionalnych produktów i promocji naszych gmin tkwił w nas od dawna. Od kilku lat wspólnie z Mirosławem Lechem, przewodniczącym Związku – zabiegamy o możliwość organizacji takiej imprezy. Pozytywną odpowiedź usłyszeliśmy dopiero w tym roku od nowego prezydenta Białegostoku, za co jesteśmy Tadeuszów Truskolaskiemu bardzo wdzięczni. W ubiegłym roku byliśmy z naszymi producentami w Wilnie, corocznie wyjeżdżamy do Warszawy, a w naszym regionie był problem z pokazaniem się.

Lokalne święto zgromadziło w niedzielę wszystkich, którzy chcieli posmakować specjałów kuchni podlaskiej. Były więc stragany z serami z Korycina, ogórkami z Kruszewa, kapustą, smalcem, wędlinami, kiszką ziemniaczaną miodami i chlebem. Zdrową ekologiczną żywność kupowało wiele osób. Na co dzień bowiem produkty te nie są dostępne w sklepach, więc tego typu uroczystości są jedyną szansą na zaopatrzenie się w swojski chleb lub ser. Niektórzy przyjechali specjalnie po to, by przygotować sobie większe zapasy. Nieśli więc wiadra kiszonych ogórków i słoje miodu. Zapasów z chleba zrobić się nie da, więc nie wypada kupić przynajmniej na jeden dzień.

– Mój chleb jest zdrowy. To tylko mąka, sól i woda – zapewnia Bogusława Zalewska z Krukowszczyzny w gminie Korycin, krojąc pachnącego razowca do degustacji. – Pieczenia
chleba na naturalnym zakwasie w piecu opalanym drewnem nauczyła mnie mama. Traktuję to zajęcie jako hobby. Wyjazdy są dla mnie oderwaniem się od codzienności, krówek i świnek, a przy okazji to też „zastrzyk” pieniędzy.

Zdanie pani Bogusławy potwierdza sprzedająca po sąsiedzku sery Ewa Zdanewicz.

– Gospodarstwo mamy małe – mówi. – Mleka tyle, że do mleczarni nie wezmą, a sami nie wypijemy, więc produkuję ser. Sposób wytwarzania przekazała mi teściowa, zdradzę tylko, że mleko musi być prosto od krowy i bez odciągania śmietanki. Taki serek to samo zdrowie.

Ze swoimi wyrobami: artykułami codziennego użytku, zabawkami i dekoracjami wytwarzanymi ręcznie przyjechali artyści ludowi. Nie zabrakło więc rzeźby, haftów, glinianych naczyń, malowanego ręcznie szkła, wyrobów ze skóry, metalu i wikliny.

W tle tego swoistego kiermaszu na scenie występowały zespoły ludowe.

Organizatorem imprezy był Związek Gmin Wiejskich Województwa Podlaskiego oraz Prezydent Miasta Białegostoku. Patronat medialny sprawowali: Portal Miejski Biały-stokOnline, Radio Białystok i Tygodnik Okazje.

Back To Top